mundry mundry
568
BLOG

Padlinożerca Gadowski wypełza na żer (kłamliwy)

mundry mundry Polityka Obserwuj notkę 7

  

 
"Kiedy płonie człowiek" na powierzchnię salon24.pl wypełza Witold Gadowski http://wgadowski.salon24.pl/346952,kiedy-plonie-czlowiek Jak pełza (a może krąży) padlinożerca Gadowski? Oczywiście łżąc jak bura suka, wbrew wszelkim faktom: Andrzej Ż. podpalił się nie ze względów ekonomicznych, nie ze względu na trudną sytuację finansową swojej rodziny, tylko dlatego, że nie została mu przedłużona umowa o pracę w skarbówce i nie może znaleźć innej, co nie miało żadnego związku z finansami. Nie, to przeciw Tuskowi i koalicji PO-PSL!
 
 
"Gdy pozbawili go pracy nie mógł sobie znaleźć miejsca.
(...)
Legendarne długi to ledwie kila tysięcy złotych. Pieniądze nie były motywem czynu."
 
 
Podczas gdy sam Andrzej Ż. w zostawionym liście tak opisuje, co spowodowało jego dramatyczny krok - tak kreśli swoje losy:
 
Od października 2008, gdy nie przedłużono mu umowy o pracę, żyje z emerytury (2900 zł) - jest ciężko ale NIE PODPALA SIĘ, szuka pracy. Już w tym momencie spłaca kredyt mieszkaniowy we frankach – już tu kłamstwo Gadowskiego wyłazi na wierzch („Legendarne długi to ledwie kila tysięcy złotych”), dalej będą następne.
 
Z początkiem grudnia 2008 znajduje pracę w charakterze ochroniarza (dodatkowe 7 zł/godz) - nadal ciężko ale NIE PODPALA SIĘ, żyje dalej.
 
W lutym 2009 "okazało się, że żona jest w ciąży" (nota bene wyjątkowa lekkomyślność, robić dzieciaki w takiej sytuacji); ciąża natomiast okazała się bliźniacza i z powikłaniami, co pociąga kolejne wydatki - sytuacja zaczyna się robić dramatyczna, ale NIE PODPALA SIĘ, nadal próbuje wiązać koniec z końcem, pisze też listy do premiera, Pitery i do ministerstwa finansów ws odkrytej przez siebie "afery" w urzędzie skarbowym. Niedługo potem tym momencie kończy się korespondencja z urzędami (ale nie tylko, też z Napieralskim, Kaliszem, Wyborcza, Rzepą) - tu już wie, ze starania nic pomogły:
 
"I na tym koniec!!! cbdp (wyjaśniam: co było do przewidzenia)."
 
CZY PODPALA SIĘ PRZED KPRM?
PZRECIEŻ TO WŁASNIE CHWILA, KIEDY
ZDAJE SOBIE SPRAWĘ Z DAREMNOŚCI DZIAŁAŃ RZĄDU.
 
NIE! Walczy z przeciwnościami - już wyłącznie ekonomicznymi - dalej:
 
"pod koniec maja 2009 żona wraca do domu () Wydatki związane z lekami dla żony są ogromne, ale nie żałujemy pieniędzy gdyż ratujemy życie naszych synów. Trzeba zaciągnąć dodatkowy () kredyt w banku () Mam jeszcze zdolność kredytową (Nadal brakuje nam na wszystkie płatności, szczególnie opłatę czynszu mieszkaniowego. Przyjeżdża do nas, na krótki okres czasu, siostra żony tak więc mogę przez kilka tygodni dorobić do emerytury i po zbilansowaniu budżetu domowego wychodzi mi, że damy sobie jakoś radę, a nawet pomału spłacimy część zaległości czynszowych"
 
TAK! NADAL SIĘ NIE PODPALA! Nawet widzi światełko w tunelu, niestety... WTEDY: "I wtedy cały plan finansowy "wziął w _przysłowiowy_łeb"."
 
Co prawda próbuje pisać jeszcze listy ("jak tylko miałem trochę wolnego czasu to szukałem sprawiedliwości nie tylko u polityków "obozu rządzącego", ale również i opozycji () ale bez żadnego efekty") lecz po porodzie skupia się już na jednym - nie, NADAL SIĘ NIE PODPALA MIMO, ŻE WIE JUŻ, ŻE JEGO STARANIA W URZĘDACH NIC NIE DAŁY, zajmuje się tą sprawą już tylko dorywczo, gdy ma trochę czasu, próbuje ratować swoją sytuację ekonomiczną:
 
"Po narodzinach Wiktorka i Igorka nadal starałem się ratować rodzinne finanse pracując już nawet po 24 godziny () w najlepszym wypadku 1680 zł na miesiąc"
 
Niestety sytuacja się nie polepsza ("ciągłe choroby dzieci i pobyty w szpitalach", "do ukończenia pierwszego roku życia () cały czas mieliśmy problemy z ich zdrowiem"). Wręcz przeciwnie: sam Andrzej Ż. zaczyna mieć kłopoty zdrowotne i z tego powodu traci pracę na umowy zlecenia. Jest tak źle, że - NIE NIE PODPALA SIĘ - pisze list do Kaczyńskiego. Nic to nie daje. Pote jeszcze:
- dostaje życzenia urodzinowe (dla synów) od Kaczyńskiego(!),
- składa zawiadomienie do prokuratury ws wykrytej przez niego "afery" (nic ono nie daje),
- dostawca wyłącza prąd w mieszkaniu,
- 7 grudnia 2010 pisze ostatni list otwarty do premiera, prezydenta, posłów redakcji gazet (bez zadowalających efektów i bez znaczenia, drogi urzędowe wyczerpał wcześniej),
- zaciąga kolejną pożyczkę (m.in. na spłatę poprzednich),
- zdrowie sypie mu się coraz bardziej (drętwienie ręki, nieleczone nadciśnienie, kłopoty z chodzeniem, krwawe poranne wymioty)...
 
...PO OK. 9 DALSZYCH MIESIĄCACH WALKI O BYT SWOJEJ RODZINY PODPALA SIĘ PRZED KPRM, POZOSTAWIAJAC RADY DLA ŻONY ABY SPRZEDAŁA MIESZKANIE, RENTY PO NIM JEJ NIE ZABIORĄ.
 
Po dwóch latach walki z przeciwnościami. Nie wtedy, gdy przegrał urzędową walkę (to przez ok. rok pewnie mu dokuczało, ale nie stanowiło już istoty jego życia, walki). Dopiero, gdy przestał mieć możliwość utrzymania rodziny…
 
 
 
 
Po kilku dniach głos daje padlinożerca Gadowski twierdzący, że ważniejsze niż życie z rodziną (ekonomicznie zagwarantowane, co tam kilka tysięcy kredytu) dla tego ojca i męża, okazała się przepychanka z urzędami! Bo jakie inne wytłumaczenie...? I tak oto dyżurny autorytet salon24.pl snuje rozważania na temat poczytalności ofiary, pojawia się sugestia, że był niezrównoważony...
 
 
 
A wokół tego wszystkiego unosi się smród wódy.
 
 
 
 
 
List Andrzeja Ż.:
 
 
 
 
 
 
PS
Wyszło mi dużo wytłuszczeń i wersalików... Trochę mnie zbulwersowało sk.. tego padlinożercy.
 
 
mundry
O mnie mundry

mundry

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka